F.E.A.R. 2: Reborn
"Reborn" wydany został trzeciego września 2009 roku i dostępny jest na Xbox Live Arcade, PSN oraz Steamie. DLC dodaje nową kampanię dla pojedynczego gracza, w której wcielamy się w rolę żołnierza Repliki. Foxtrot 813 wysłany zostaje do zniszczonego Auburn jako posiłki, jednak wkrótce zwraca się przeciwko swoim towarzyszom broni. "Uwolniony" przez Paxtona Fettela, zabija cały swój oddział i udaje się w podróż do placówki "Origin" - epicentrum eksplozji. Przed osiągnięciem celu próbuje powstrzymać go nie tylko dowództwo, ale także i sama Alma... A wszyscy wiemy, jaka uparta z niej dziewczyna.Jak więc widać, "F.E.A.R. 2: Reborn" nie kontynuuje historii opowiedzianej w drugiej części, a stanowi raczej swego rodzaju spin-off: opowiada o tym, co działo się w tym samym czasie, ale w innym miejscu. Jeśli więc chcecie dowiedzieć się co stało się z Almą i bohaterem "dwójki" po wielkim finale, to niestety zmuszeni będziecie czekać na trzecią część gry. "Reborn" to właśnie taki interaktywny teaser zwiastujący "F.3.A.R." - nie mówi zbyt wiele, ale to co jest wystarczy: trzecia część jest w trakcie tworzenia i na pewno Fettel będzie miał w niej do odegrania bardzo ważną rolę.
Horror akcji
Sama kampania nie należy do zbyt długich: składa się z czterech misji, których zaliczenie powinno zająć od dwóch do trzech godzin na normalnym poziomie trudności. Gra zaczyna się prawdziwym kopniakiem w twarz, ponieważ od razu na starcie lądujemy w potężnym mechu EPA, siejącym prawdziwe spustoszenie wśród wrogów. Wkrótce jednak laba się kończy i zmuszeni jesteśmy pokonywać kolejne etapy na piechotę. Każdy kto ukończył kampanię w podstawce od razu odnajdzie się w "Reborn" - dodatek nie odkrywa Ameryki, tylko serwuje nam to, co już znamy: czystą akcję podlaną nieco sosem z japońskich horrorów. Almę na swojej drodze spotkamy kilka razy, ale jej wizyty nie są tak częste jak w "F.E.A.R. 2", dzięki czemu gra jest bardziej klimatyczna i potrafi przestraszyć.
"Reborn" to tylko cztery mapy, jednak zostały one świetnie skonstruowane. Oprócz kierowania mechem czeka nas m.in. wizyta w zniszczonym wieżowcu, spacer ulicami zdewastowanego Auburn, poszukiwanie broni połączone z chowaniem się przed żołnierzami Repliki oraz oczywiście liczne pojedynki z posiadającymi przewagę liczebną wrogami. Wśród mięsa armatniego znajdziemy naszych braci z kompanii, siły Armacham, wrogie roboty czy też duchy, które pokonać można wyłącznie w trybie slow-mo. Do naszych rąk oddana została spora część arsenału znanego z podstawki, a więc dwa karabiny, taka sama ilość strzelb, wyrzutnia rakiet, nitownica, granaty, snajperka oraz laser. Jak na tak krótką kampanię jest to moim zdaniem troszkę za dużo - czasami daną broń używałem tylko w jednym miejscu, po czym zmuszony byłem ją zostawić z uwagi na brak amunicji.
Mimo iż "Reborn" jest do zaliczenia w jeden krótki wieczór, to potrafi napsuć trochę krwi. Poziom trudności nie jest przesadnie wysoki, jednak z uwagi na system checkpointów zdarza się nam utknąć w niektórych miejscach i seryjnie ginąć. Można odnieść wrażenie, że twórcy stworzyli pewne fragmenty tylko po to, żeby sobie z nas zakpić. Przykład? Wychodzimy z budynku i walczymy z dużym, opancerzonym oddziałem wroga; idziemy dalej - trafiamy pod ostrzał kilku snajperów oraz żołnierzy z wyrzutniami rakiet; próbujemy sobie z nimi poradzić - przybiega kolejna, nieco mniejsza grupa wrogów; gdy już ledwo żywi dochodzimy do wyjścia z tego placu śmierci - bach! Padamy martwi od serii z nitownicy dzierżonej w łapach potężnego, ciężkiego do zabicia przeciwnika. To potrafi wkurzyć.
